Mam w domu kilka nowości, które aż się proszą o opisanie w ramach Przygody z książką. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, gdy sąsiadka pożyczyła nam książkę „Skrzaty”. Pierwsze, co mnie w niej urzekło to ilustracje, a potem przejrzałam ją i stwierdziłam, że to świetny sposób na zapoznanie dziecka z wieloma aspektami życia. A po za tym kto wie, może skrzaty istnieją i ma racje Axel Munthe pisząc takie słowa na pierwszej stronie tej książki:
„Ku mojemu zdumieniu doszły mnie słuchy, że podobno są ludzie, którzy nigdy nie widzieli skrzata. Jestem przekonany, że mają po prostu słaby wzrok.”
Niezwykła encyklopedia
Słowo encyklopedia może trochę odstraszać, ale nie dajcie się zwieść. Jest to w przystępny sposób pokazane całe życie. Mamy tu opisane dokładny wygląd skrzatów, ich fizjologie, choroby i naturalne lekarstwa. Jest dokładny opis, jak wygląda zakładanie rodziny i opieka nad dziećmi. Jedyny przerażający aspekt, to dzieci skrzacie, które przestają nosić pieluchy dopiero w dwunastym roku życia i pozostające na utrzymaniu rodziców do czasu skończenia stu lat ;).
Z książki dowiemy się, jak wygląda typowy skrzaci dom, a także to co skrzaty zwykły jadać. To co mnie się osobiście najbardziej spodobało to opis wytwarzania różnych rzeczy. Dowiemy się więc, jak produkowane są świece lub jak od podstaw są tworzone ubrania. Mamy też przegląd narzędzi używanych do prac wszelkich.
Końcowa część to skrzacie legendy, czyli krótkie historyjki, które prawdopodobnie skrzacie dzieci słuchają na dobranoc. Książka jest ozdobiona pięknymi ilustracjami, chociaż trolle i inne duszki mogą trochę przestraszyć młodsze dzieci. Nie wiem, jak długo będę miała u siebie tę książkę, ale mam nadzieje, że Tusiek zdąży do niej dorosnąć. Zdecydowanie książka nadaję się dla dzieci w wieku od około 5-7 lat.
Autor: Wil Huygen
Ilustrował: Rien Poortvliet
Książka mojego dzieciństwa!!!
Nie znam tej książki, ale środek prezentuje się pięknie
Uwielbiam tę książkę! Sezon zimowy zawsze zaczynamy od wyciągnięcia „Skrzatów” z półki.
o, jaka krótka recenzja!! Świetnie napisana, dopiero mościłam się na kanapie, a tu koniec! Pozostaje mi niedosyt recenzji (choć nie – informacji) oraz książki. 🙂 Coś czuję, że „Skrzaty” wylądują u nas pod choinką. 🙂
Mysle, ze i do nas zawitaja w tym roku „Skrzaty”
Widziałam kiedyś tę książkę na jakiejś grupie sprzedażowej na FB, trzeba szukać.