Binta, Lalo i Babo czyli trylogia Evy Susso

Binta, Lalo i Babo to rodzeństwo przedstawione w trzech książkach wydawnictwa Zakamarki. Mają oni jeszcze siostrę Ajsze, może autorka zdecyduje się napisać kolejną część właśnie o niej. Ta trylogia nadaje się dla najmłodszych dzieci, mój trzylatek sięga po nią już rzadziej. Postanowiłam jednak, że opiszę je w ramach Przygody z książką, bo to fajne pozycje, które mogę szczerze polecić.

Trylogia o sympatycznej rodzinie
Trylogia o sympatycznej rodzinie
Binta tańczy

Tę książkę pożyczyłam od siostry i mały Tusiek bardzo ją polubił. Poznajemy w niej całą sympatyczną rodzinkę, która lubi muzykować, zwłaszcza jej męska część, a damska czyli mama z córkami tańczą. Książka zawiera wiele melodyjnych wyrażeń, które bardzo się dzieciom podobają. Ulubiona strona Tuśka, to ta o tym, jak robią pupy 🙂

Binta tańczy
Binta tańczy
Lalo gra na bębnie

Zachęcona powodzeniem pierwszej książki, kupiłam kolejne. Ponieważ Tusiek był wtedy na etapie fascynacji instrumentami muzycznymi, to nie było nic dziwnego w tym, że książka przez długi czas była u nas hitem. Znowu dużo wyrażeń dźwiękonaśladowczych i to nie tylko takich wydawanych przez tytułowy bęben. Z tej części weszło do naszego rodzinnego słownika, powiedzenie „Babo paćka” :).

Lalo gra na bębnie
Lalo gra na bębnie
Babo chce

Nie do końca jestem pewna, czy Babo jest chłopcem, czy dziewczynką. Na pewno jednak wie, czego chce. A chce jechać na wyprawę do lasu. W lesie trochę straszno, bo natyka się na dziki, które nie wiadomo, czy nie są bardziej wystraszone od ludzi. I znowu dużo fajnych wyrażeń dźwiękonaśladowczych i powtórzeń tak lubianych przez małe dzieci.

Babo chce
Babo chce

Jeżeli szukacie coś dla swoich maluchów lub potrzebujecie pomysłu na prezent, to ta seria jest super. W ogóle bardzo lubię wydawnictwo Zakamarki, które wydaje wiele pozycji z rynku szwedzkiego. A akurat sposób w jaki Szwedzi piszą dla dzieci bardzo mi odpowiada. To co mogę jeszcze gorąco polecić z tego wydawnictwa to na przykład seria o Duni lub Piaskowy Wilk. Ten ostatni jest dla starszych dzieci, ale ja go przeczytałam i podbił moje serce.

8 komentarzy

  1. A ja właśnie Tosi do Zakamarków przekonać nie mogę. Większość ich książek jej się nie podoba…

  2. Piotruś bardzo polubił „Babo chce”, super książka, szczególnie, że na końcu wszyscy jedzą ciasto. Mój synek jest bowiem strasznym łasuchem 😉 Innych pozycji nie mamy. Bardzo mi się podoba sformułowanie „Babo paćka” :-))

  3. Dużo dobrego słyszałam o tych książkach. Zwiedziona pozytywnymi recenzjami wypożyczyłam je z biblioteki. I w sumie nie wiem o co chodzi: ani mi ani Miętusowi (jak był jeszcze mały) zupełnie nien podeszły. Czy to ja nie potrafiłam wystarczająco fajnie ich czytać? Czy Miętus nie złapał klimatu? Sama nie wiem. Zachęcona Waszą recenzję spróbuję jeszcze raz, Tedi jest chyba w odpowiednim wieku na te pozycje. Ciekawa jestem czy tym razem trafią do naszego serca…

    • Za dziećmi nie trafisz. My mamy książki o Pomelo, które też miały świetne recenzje i mnie się osobiście podobają, a mojemu dziecku nie leżą i już :).

  4. Wydaje mi się, że dla mojej 27-miesiecznej córeczki te książki są już za proste. My sięgamy po książki z Zakamarków z kategorii 3+

    • Zdecydowanie to są książki dla dzieci malutkich, mój trzylatek też poprosił o ich przeczytanie, bo je wyciągnęłam do napisania wpisu, ale potem już nie sięgał po nie.

  5. Książeczki są cudowne. Mój starszy syn w wieku mniej więcej 1,5-2 lata codziennie kazał sobie czytać przez kilka miesięcy. Najbardziej lubił tę o Lalo:) teraz córka 1,5 rownież z chęcią sama po nie sięga, i cieszy sie ze moze cos powtórzyć, czy że Babo też ma smoka i puszcza bąki;) zdecydowanie dla dzieci na etapie rozpoczynania nauki mówienia. Mało tekstu ale ciekawego, zabawnego i melodyjnego, świetne ilustracje ? Osobiście uwielbiamy!!

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *